Wiersz miłosny Melanii Kierczyńskiej pod tytułem Dzień

Dzień

Dzień

nagle wytrącony ze zwykłej kolei,

chociaż dla innych ludzi powszedni i zwykły.

Ciało już wie, jakie są pazury i kły

bólu.

Z chłodnych lśnień

jasnego wnętrza porodowej sali,

z migotliwego połysku białych łóżek i stali

narzędzi,

kiedy się głowa osuwa i ulgi szuka na krawędzi,

bo krawędź zimna i gładka

— ze wszystkich stopionych razem ostrych lśnień i błysków

rodzi się nowy słoneczny system:

dziecko i matka.