Wiersz miłosny Mieczysława Jastruna pod tytułem Podwójność

Podwójność

Inną kobietę widział w niej, ukrytą

W tej obcej, którą znał nie znając wcale.

To może tamta (dla której miał litość)

Szła cieniem klonów okryta jak szalem.

 

To może tamta, którą ona sama

Czuła jak żal, jak ból, jak oddalenie,

Zjawiła mu się w okrągłości ramion

Za opuszczonym ku ziemi spojrzeniem

 

Lub w liniach, co zbiegały w trójkąt ciemny

Pod gładką tarczą wypukłości brzucha,

Gdzie była jeszcze dziewczęca i krucha

I gdzie ich młodość łączył dreszcz wzajemny.