Wiersz miłosny Stanisława Grochowiaka pod tytułem Dwunasty listopad

Dwunasty listopad

Teraz ją trzeba rozbierać z rozwagą;

Znać, gdzie się kryją czułe klęski ciała,

Tak by współskryta, przecież naga stała,

Nie obrażona, aby była nagą.

 

Źródłem pożądań będzie nagość czoła,

Źródłem bezwstydu powiek obnażenie;

A źródłem światła zestrzelone cienie

W jej kruchych dłoniach jak w sennych wądołach

 

*

 

Widziałeś pożar — ? Dziś spoglądasz w płomień

Lampy wysokiej. W gwiazdę ponad sosną.

Wzywałeś gwiazdę — ? Dzisiaj masz radosną

Lampę krążącą w okna nieboskłonie.

 

Ty byłeś inny — ? Inna jest też klęska,

Mniej może wielka, może bardziej wzniosła.

Ponad wodami cicha mgła narosła,

Duch ponad mgłami, litość jest zwycięska...

 

*

 

Litość ? Bądź czujny. Bądź ostrożny z ową,

Która już czeka za progiem twej twarzy:

Ta Ruda Wdowa, co w paluszkach waży

W garstkę wyplute, twarde DOBRE SŁOWO.

 

Inną mieć będziesz. Nie damulkę z miasta,

Co na wieś jedzie, dziecko do chrztu trzyma —

Lecz między starca i psimi oczyma

Przeciwny Bogu most, który narasta.

 

*

 

Jakże wzgardliwi byliście oboje.

Ty — dla twej dumy. Ona — że na wietrze

Kładła profile swe od liści bledsze,

A tyś je łowił, chronił w książki swoje.

 

Myślałeś: tutaj, między tymi strony

Przetrwa jej profil jak w zegarze dusza;

Przecież dziś wiecie, że twarze zasusza

Czas przesypany i dąb przewrócony.

 

*

 

Teraz ją trzeba rozbierać z powagą,

Lub może lepiej czekać za jej progiem,

By sama z siebie zdjęła czas i trwogę;

By nagą będąc, nie była już nagą.

 

Poczekaj! Ona. Tak, to tylko ona

Spłoszoną wiarą może was ocalić.

Bądźcie szczęśliwi. Dobrej nocy. Alić

Ta rzecz się skończy choć jest nieskończona.

Dedykacja: Żonie