Wiersz miłosny Stanisława Grochowiaka pod tytułem Gdy już nic nie zostanie

Gdy już nic nie zostanie

Kiedyś usadzę cię nagą wśród przepychu

Będą tam suknie ciężkie jak woda

Będą pończochy o zapachu jabłek

Będą na głowę nakrycia szerokie

I będzie metal

 

Chcę mieć cię nagą w krajobrazie ciemnym

Gęstym od brązów świeczników waz

Z których niech dymi waniliowy poncz

W rozdęte chrapy nieruchomych dogów

 

Czuł tę potrzebę Rembrandt kiedy Saskię

Malował coraz w śmierć swą odchodzącą

Jakby chciał wstrzymać ją wagą winogron

Przygnieść świeczników drogocennych światłem