Wiersz miłosny Stanisława Grochowiaka pod tytułem Nauczająca

Nauczająca

(erotyk)

Najpierw jak Kozetta w babcinych skarpetach

Na porcelanowym dachu

Sierocego dworku w oszmiańskim powiecie,

Dziewczynką się jawi ta przyszła kobieta

Poecie

W dole zaś Babka:

— Cip, cip! — kokoszy się boleśnie;

Na dachu je się czereśnie.

 

I taką właśnie: w księdze Elfów zaczytaną,

Miękkim podbródkiem o smagłe kolano

Wspartą; Wypluwającą pestki

Na babci czepiec niebieski,

Złotego świerszcza za kominem

Wziąłem od pierzynę.

 

Sześć razy nas obleciał grząski nocny motyl,

Sześć razy z pięt spadły

Dzieciństwa saboty;

Aż kiedy okiennice rozwarł świt oddźwierny,

Zielony obłok nas obudził

W błękitach lucerny.

Dmuchawiec mi oko zmącił czy balon mydlany,

Kiedym z Kozetty w kobietę oglądał gwałtowne przemiany?

 

Była prężna. Raptowna. Zapięta w gorsecik,

Z linijką do karcenia zbyt ospałych dzieci,

Klaszcząc w dłonie dymiące

Okruchami kredy

Kordegarda w kokardach siłaczkowej biedy.

 

Ani mnie wiodła do cnoty, ni na pokuszenie,

Ani jej śmiech wstydliwy, ni słona powaga,

Tylko uczniom pryszczatym znajome pragnienie.

By właśnie guwernantkę

Rozebrać do naga.