Wiersz miłosny Stanisława Grochowiaka pod tytułem Uroda pokory

Uroda pokory

Tobie by kniaź wąsiasty — zakutany w lisy —

Tobie by trójka z trąbką, strzelba — suto zając,

Albo tobie by combry paluchami z misy,

I wargi — złote wargi, co głośno mlaskają.

 

Tobie by to potrzeba zalotnych niedźwiedzi,

Że z niedźwiedzich kożuchów wyjdziesz Venus z fluktów

A tu taki małżonek jak piątkowy śledzik

Obsypany liryką i popiołem smutku.

 

I przeto lampy gaszę, gdy w biel twoją wchodzę,

I wielkie szczęście ściskam chciwymi łapkami,

A potem — cicho, cicho śpię przy twojej nodze

Bardzo potulnymi cnotliwymi snami.