Wiersz miłosny Stanisława Grochowiaka pod tytułem W stylu Villona

W stylu Villona

Wybacz mi Książę

Że ty —

Tak delikatny

Jak zjawa srebrna po własnym pogrzebie —

Masz wejść w dysputy

Pełne ciał jak marchwi

Raz do soczystej

Raz już ściętej

Mrozem

 

Chcę cię prowadzić w ogrody miłości

Kiedy już jesień przeszła przez warzywnik

W sadzie zasiała pełne kosze liści

W niebie zaś chmurę

Zimną

I pobladłą

 

I więcej żądam

Abyś

miał

zachwyt

Dla ciał kobiecych — pomarszczonych szronem

Dla twarzy zimnych — na których uroda

Jest plamą trudną

Słońca

Czy butwienia?

 

Lecz jeśli miłość coś warta — to wskrzesza

A jeśli rozkosz — to ta co odmładza

Uwierz mi Książę

Nie najdziesz przygody

Większej niż miłość do kobiet dojrzałych

 

Oto myślistwo —

W półstrawionym lesie

Odkryć na nowo tę małą dziewczynkę

Która się karmi garstką cierpkich jagód

Płucze przeguby

Stóp

W dziewiczym źródle

 

Oto odwaga —

Rąk twych czarodziejstwem

Na główce chudej

Zasadzać warkocze

W oczach — pokrytych jak dymem

Żałobną —

Niech znów przebiega złoty goniec wstydu

 

Oto rozumność —

Być czasu oprawcą

Nie jałmużnikiem co wchodzi w przebraniu

A gdy opadną ostatnie brokaty

Zostaje nagi

Z wyciągniętą ręką

 

Mówię to Książę

Ukryty za krzewem

Wiosennej róży do której sprowadzasz

Młódki tak ślepe jak pomiot zwierzęcy

Lub jak twe dłonie zdrętwiałe ze strachu

Dedykacja: A.J. Wieczorkowskiemu