Wielki tryptyk miłosny
Andrzej Bartyński
I Roza
Roza była jak ogień
ruda i gorąca
Ja mam lat dwanaście
ona ma dwadzieścia
Ja ją kocham poważnie
Ona u nas mieszka
w pokoju z tarasem
Sonet o niej piszę:
"Rosjanka we Lwowie"
Roza — Beatrycze
bierze moją rękę
— Zobacz jak wyglądam,
jaką mam sukienkę
Jak ci się podobam?
Serce skacze wysoko
oddech przy jej oddechu
Ściskam Rozę w ramionach
ona pęka ze śmiechu
— Chodź, pośpiewamy razem
mówi słodko i tkliwie
Spadam
jak z nieba błazen
na świat
niesprawiedliwie
Kopnęła mnie miłość w tyłek
smutnym butem doświadczeń
A ja w nią nie zwątpiłem
choć miałem lat dwanaście
Żegnała mnie na dworcu
płakaliśmy we dwoje
ognistowłosa Roza
i serce moje
Roza — ognistowłosa
Roza — okozielona
Roza — rosyjska osa
Róża czerwona
Osa — mamy na myśli talię
Roza — mamy na myśli dziewczynę
Balia — mamy na myśli balię
która przez oceany płynie
A w balii ja i Roza
wznosimy się na falach
i w romantycznych pozach
poeta nas utrwala
Roza ognistowłosa
Roza okozielona
dokąd pędzimy w przestworzach?
Balio! Ach! Balio! Szalona
II Ballada o Hance
We Wrocławiu przy ulicy Monte Cassino
mieszka Hanka
narzeczona szesnastu Lyganow
nie umiejących grać na bałałajkach
A ona jest także gwiazda filmowa
bez nakręcania filmów
i w czarnych gajach lwica płowa
i w białych palcach róża pąsowa
jakby w romansach
Oto już jadą cygańską drogą
polscy ułani
i słychać słychać jak pobrzękują
bardzo srebrnymi szablami
Cygańska droga — jaka zielona
a ta herbata jest nie osłodzona
a ja nazywam się Hanka